W sierpniu tego roku wyjechałam do Warszawy. Główne zabytki stolicy Polski już trochę znam i więc chciałam poznać jej bardziej ukryte strony. Na prawym brzegu Wisły leży dzielnica o nazwie Stara Praga. Ktoś mi powiedział, że to pendant Žižkova, praskiej dzielnicy robotniczej. „To musisz zobaczyć“ – powiedziałam sobie.
Stara Praga zaczyna się niepozornie. Tramwaj przejeżdża na drugi brzeg rzeki do Targowej, szerokiej ulicy handlowej. Dwa razy chciałam odwiedzić Bazar Różyckiego, ale zawsze był zamknięty. Mówią, że podczas komuny mogłeś dostać tam wszystko, co zwykłe dostępne nie było.
Za bazarem jest prawdziwa Stara Praga. Ostrzegano mnie o niektórych ulicach, bo podobno są niebezpieczne, na przykład Brzeska. Na Brzeskiej jest wiele przedwojennych, zawaleniem grożących się kamienic. Niektóre są remontowane, gdzie indziej powstają przy starych nowoczesne. Cała dzielnica przechodzi ogromne zmiany: Obok pierwotnych mieszkańców – można by powiedzieć proletariatu warszawskiego – wprowadzają się młode rodziny lub artyści, i obok sklepów monopolowych otwiera się hipsterskie kawiarnie.
Interesują mnie dziedzińce tych kamienic. Nad wejściami wewnętrznymi świecą stare lampy, na klatkach schodowych złuszcza się tynk i z okien słychać telewizję lub krzyk. Mężczyźni siedzą na ławkach i piją, kobiety wyprowadzają małe psy na spacer, chłopcy strzelają zabawkowymi pistoletami do butelek, a nastolatki czatują na telefonie.
Ale ja szukałam czegoś innego: murowane, drewniane, ukryte w bramach podwórkowe kapliczki. Często to są figury Matki Boskiej, Chrystusa i świętych. Większość kapliczek została zbudowana pod okupacją hitlerowską w 1943 roku, kiedy warszawiacy mieli zostać w domu i odprawianie mszy w kościele było zakazane. Ludzie modlili się przy nich i wokół nich grzebali poległych w czasie powstańczych walk żołnierzy. Podwórka kamienic stanowiły względnie bezpieczne miejsce.
Jestem wzruszona każdą odkrywaną kapliczką. Jedna jest stara, delikatna, zmurszała a jej farba odchodzi, inna odrestaurowana, troskliwie ozdobiona wstążkami lub firaneczkami i świeżo pomalowana. U stóp Matki Boskiej leżą sztuczne kwiaty, czasami też zabawki pluszowe. Każda jest unikalna. Stoję przed nimi i myślę o trudnych wydarzeniach z życia mieszkańców i ich wierze w pomoc z góry.
Zza zasłon podążają za mną wzrokiem, kiedy chodzę podwórkiem. Kolorowe świątynie są jasnym punktem w ich szarości i mają coś pocieszającego. Pomagali ludziom przetrwać.
***
Aleja świętych patronów, to drzewa, w których ukryli się święci. Z początku nie mogę obrazów znaleźć. Jestem we właściwym miejscu? Już wyblakły czy w ogóle nie istnieją? W końcu odkrywam dwóch świętych, zaklinowane w pniu w niebieskim kolorze ikon. Autorem tej niezwykłej pracy jest Litwin. Szare podwórko stało się bardziej mistyczne.
Za poprawienie tekstu dziękuję Sylwie Pomieńskiej.